Styczeń pod znakiem niewypłacalności producentów

Styczeń pod znakiem niewypłacalności producentów

Euler Hermes zbadał bieżącą sytuację firm w Polsce pod względem niewypłacalności. Kluczowe wnioski są następujące.
  • W styczniu 2020 roku w oficjalnych źródłach (Monitorach Sądowych i Gospodarczych) opublikowano informację o 84 niewypłacalnych firmach wobec 98 w 2018, o 14% mniej niż przed rokiem
  • Skala zmian pochodną spadku (styczeń r/r) ich liczby w kluczowych branżach jak budownictwo (-10), handel (-5) czy transport (-2)
  • Niestety, w usługach liczba niewypłacalności pozostała na relatywnie wysokim w skali miesiąca poziomie (20 firm)
  • 30% wzrost liczby niewypłacalności firm produkcyjnych, najwyższa ich liczba od 7 lat (32% w styczniu 2013 roku)
  • Produkcja art. inwestycyjnych bardziej ryzykowna od produkcji art. konsumpcyjnych (11 vs. 19 niewypłacalności), chociaż…
  • Niewypłacalność 6 producentów i przetwórców żywności w skali miesiąca świadczy o trudnym okresie w wielu sektorach przemysłu spożywczego

Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka komentuje: – Czy odczyt z początku roku może świadczyć o odwróceniu trendu i po 4 latach wzrostu lub ostatnio utrzymywania się liczby niewypłacalności na wysokim poziomie ich liczba zacznie wreszcie spadać? Odpowiedź dadzą dopiero kolejne miesiące, ale od razu można zauważyć, że mówimy bardziej o efekcie statystycznym, niż o rzeczywistej poprawie. Kilka lat wzrostu ryzyka niewypłacalności w Polsce sprawiło, że nawet 14% spadek r/r za okres jednego miesiąca cofa nas najwyżej o rok, do poziomu z 2018 roku, który nie był w tym względzie łaskawy dla firm, a już na pewno nie był rokiem hossy pod kątem ich płynności finansowej i w efekcie – niewypłacalności.

– O ile wyniki budownictwa w końcówce roku były nienajgorsze (pomimo tego, iż cały 2019 sprawił jednak zawód, biorąc pod uwagę oczekiwania na rynku), a uruchamiane nowe inwestycje zaowocowały bieżącym dopływem gotówki do branży, to trudno wskazać podobną przyczynę w transporcie, która uzasadniałaby zmniejszenie w nim liczby niewypłacalności, nawet tak nieznaczne. O braku odbicia w transporcie świadczą m.in. malejące zakupy ciężkich zestawów transportowych (zresztą to tendencja ogólnoeuropejska), których w styczniu sprzedano w Polsce mniej, niż np. w Holandii.

– Handel dyskontował jeszcze zwiększenie programów socjalnych w ubiegłym, wyborczym roku (500+ na pierwsze dziecko, transfery dla emerytów), chociaż aktualne odczyty poziomu konsumpcji wskazują, że impuls ten może być krótkotrwały.

Przemysł – ryzyko wzrosło, zwłaszcza w produkcji art. inwestycyjnych, części i komponentów

– Wzrost liczby niewypłacalności w przemyśle o 30% r/r nie ma jednej przyczyny, wskazać można ich kilka – zależnie od rodzaju produkcji. Producenci art. inwestycyjnych, których niewypłacalności w styczniu były prawie dwukrotnie liczniejsze (19) niż tych konsumpcyjnych (11) byli tym razem względnie mało zróżnicowaną grupą. Ich profil produkcji to różnego rodzaju części i konstrukcje metalowe oraz dostarczanie rodzaju maszyn dla przemysłu i obsługa procesów inwestycyjnych. Ponowne spowolnienie inwestycji przedsiębiorstw w ostatnim czasie nie pozostało więc bez echa. Dobre wyniki eksportu ogółem nie muszą zaś świadczyć o równomiernym utrzymywaniu się popytu na wszystkie grupy towarowe – dostawcy części musieli odczuć m.in. spowolnienie aktywności przemysłu w Niemczech.

– Czy na tym tle sektor produkcji artykułów konsumpcyjnych, odpowiadający za 1/3 niewypłacalności przemysłu jest w zdecydowanie odmiennej kondycji? Na pewno nie ta część, która zajmuje się produkcją i przetwórstwem żywności. Pomimo utrzymującego się wysokiego popytu wewnętrznego jak i eksportowego aż 6 niewypłacalności w skali miesiąca potwierdza duży problem z utrzymaniem marż, rentownością pogłębianych przez różne chwilowe czynniki (ASF, susza, ptasia grypa etc.).

– Wspomniane problemy i spowolnienie przekładające się na liczbę niewypłacalności nie miały jak dotąd związku z koronawirusem i jego skutkami dla gospodarki. Zanim więc polski przemysł doczekać się może odbicia w europejskiej produkcji przemysłowej, której jest częścią w łańcuchu dostaw, spodziewać się może pogłębienia sygnalizowanych tendencji na skutek wspomnianej epidemii. Polski przemysł nie jest samowystarczalny, co jest efektem rosnącej specjalizacji i udziału w globalnym łańcuchu dostaw – tak jak przemysł w innych krajach korzysta z importowanych komponentów, m.in.; elektronicznych i elektrycznych z Dalekiego Wschodu czy z innych krajów europejskich, które też wykorzystują podstawowe półprodukty z całego świata. Mowa tutaj o elektronice w produkcji części samochodowych, artykułów AGD ale też o tekstyliach i półproduktach do produkcji odzieży, obuwia i artykułów wyposażenia wnętrz. Zaraz po problemie dostępności półproduktów i części pojawi się kwestia popytu na wyroby polskich producentów – jego redukcji w odpowiedzi na zakłócenia w łańcuchach dostaw czy z powodu upadłości wielu firm nieprzygotowanych na takie zakłócenia produkcji i sprzedaży…

Poleć ten artykuł:

Polecamy