Szwajcarskie insynuacje

Szwajcarskie insynuacje

Polskie firmy transportowe są niezwykle cenione przez europejskich klientów, między innymi za znakomity stosunek ceny do jakości świadczenia usług. Sytuacja ta nie podoba się oczywiście konkurentom, którzy różnymi sposobami próbują ograniczyć pozycję przewoźników z kraju nad...

Jak donosi szwajcarska gazeta Neue Zürcher Zeitung, w Helwecji wykryto, że część pojazdów transportu drogowego z silnikami klasy Euro 4, 5, 6 wyposażonych w nowoczesny system redukcji spalin i używających płyn Adblue, ma zamontowane urządzenie pozwalające oszukiwać. Przekręt polega na braku używania Ad Blue, kosztem wyższej o 80 procent emisji spalin. Roczny zysk z takiego procederu może nawet wynieść 2000 euro.

Więcej kontroli?

Co to ma do dyskryminacji Polaków? Otóż Thomas Rohrbach rzecznik szwajcarskiego Bundesamt für Strassen (Federalnego Urzędu Dróg), zasugerował, że tego typu praktyki dotyczą bardziej firm z Europy Wschodniej. Dla nich bowiem koszt Ad Blue jest znacznie poważniejszym wydatkiem w budżecie niż dla rodzimych przedsiębiorców. Bardzo realne jest więc wprowadzenie dodatkowych kontroli, czyli następnych utrudnień, z którymi przyjdzie … Analizując wydarzenia z ostatnich kilku lat, warto się zastanowić ile jeszcze wytrzyma branża transportu drogowego w Polsce…

Jeszcze do niedawna główne lamenty transportowców dotyczyły działań rodzimych prawodawców. Teraz nieco o tym ciszej (co nie znaczy, że sytuacja jest lepsza), bo eskalacja działań państw zachodniej Europy nabiera na sile, będąc głośno komentowana przez ekspertów. Wysoka konkurencyjność ze strony polskich przedsiębiorców zdecydowanie nie podoba się rządom jak i firmom z Niemiec, Francji, czy też Holandii, którym zależy na takim ustawodawstwie, by przejąć rynek od „nieodpowiednich rywali”.

Może być gorzej

Zagraniczni rywale zamiast podnosić konkurencyjność usług, otrzymują pomoc w postaci wymogów płacy minimalnej, posiadania szczegółowej dokumentacji, obecności przedstawiciela, itp. Uderzają one najbardziej w przewoźników z Europy Wschodniej, choć nie tylko, bo nawet niemieckie firmy odczuwają skutki różnego rodzaju ograniczeń. Prawdopodobnie to nie koniec, wszak kreatywność ustawodawców, lobbystów raczej nie ma granic, tym bardziej że niemało polskich firm jak na razie radzi sobie z wszelkimi ciosami całkiem nieźle. Pytanie tylko ile jeszcze mogą wytrzymać…

Inny przejaw dyskryminacji to nierówne traktowanie przy przyjmowaniu transportów, do których dochodzi ponoć wcale nie tak rzadko. Żeby tego było mało, na wschód od Warszawy również trzeba rokrocznie toczyć boje o kontyngent wjazdówek na teren Rosji. A oto nie jest łatwo, o czym niejednokrotnie na łamach czasopisma Truck&Business Polska pisali przedstawiciele OZPTD.

Niebezpieczeństwo dla wszystkich

Wszystkie obostrzenia powodują oczywiście dodatkowe koszty dla przewoźników, którzy muszą zwiększać ceny frachtów, co z kolei powoduje mniejszą konkurencyjność. Czy więc polska potęga na rynku transportowym upadnie? Zdaniem niektórych ekspertów obecnie mamy „rynek przewoźnika” a nie nadawcy, zatem… Jednak niezależnie od tego, zarówno polskich, czeskich, jak i niemieckich czy francuskich przewoźników może załatwić jeden problem nieomijający właściwie nikogo: brak kierowców zawodowych.

Poleć ten artykuł:

Polecamy