Administracja ważniejsza niż transport

Administracja ważniejsza niż transport

Konferencja „Road transport social aspects” była okazją do poruszenia wielu ciekawych tematów, głównie związanych z potencjalną eskalacją „płacy minimalnej”. Być może już wkrótce działania transportowe będą zajmować przewoźnikom mniej czasu niż administracyjne. Prezentujemy...

Justyna Skrzydło, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa. – Ustalenie jednej minimalnej płacy w Unii Europejskiej to nie jest dobre rozwiązanie. Mam nadzieję, że europejskie regulacje nie będą stanowiły kompilację krajowych.

Maciej Wroński, prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska. – Do niedawna polskiego przewoźnika obowiązywały przepisy polskiego kodeksu prawnego. Potem zaczęły się uaktywniać Niemcy i Francja. Po wejściu w życiu nowej dyrektywy, firma transportowa będzie musiała respektować regulacje każdego kraju z osobna.

Tadeusz Kucharski, przewodniczący krajowej sekcji transportu drogowego NSZZ „Solidarność”. – Moim zdaniem w Polsce jest za dużo przewoźników, którzy wręcz zabierają sobie pracę. Trzeba koniecznie ustandaryzować tę profesję, przygotować odpowiednie wytyczne związane z dietami, ubezpieczeniami, zatrudnianiem. Wtedy jest szansa na zlikwidowanie lub zminimalizowanie działania nieuczciwych podmiotów. Poza tym Polska to także kraj tranzytowy, dobrze położony geograficznie. Trzeba więc odgórnie uregulować określone kwestie, choć bez właściwych narzędzi kontroli to niemożliwe.

M. Wroński. – Polacy paradoksalnie są entuzjastycznie nastawieni do Unii Europejskiej. Na przykład w Rumunii w ogóle nie ma niemieckich przewoźników – niemal tylko lokalni, trochę polskich. Z kolei w Belgii nie spotkamy rumuńskich banków, za to w Bukareszcie mamy wielu zagranicznych przedstawicieli tej branży. Na tym polega Wspólnota. W pewnych branżach, elementach kraje Europy Wschodniej są bardziej konkurencyjne, w innych to państwa Europy Zachodniej dominują.

Eddy Liegeois, szef działu transportu lądowego, Dyrekcja Generalna ds. Mobilności i Transportu Komisji Europejskiej. – Nie ma powodu, by pracownicy transportu drogowego nie zostali objęci nowymi regulacjami odnośnie pracowników delegowanych, które wkrótce mają wejść w życie. Bo niby dlaczego? Celem Unii Europejskiej jest zapewnienie odpowiednich warunków pracy, konkurencyjności. Oczywiście powinniśmy unikać mnożenia kosztów działalności dla przewoźników. Wyobraźmy sobie na przykład kierowcę mającego dokumenty w kilkunastu językach… Uruchomiliśmy działania przeciw Francji i Niemcom, by ich prawo stosować proporcjonalnie.

Pierre Jean Coulon, przewodniczący sekcji transportu, energii, infrastruktury i społeczeństwa informacyjnego, Europejski Komitet Społeczny. – Nie szukajmy rywali między sobą. Nasz konkurent nie jest wewnątrz Europy. Pracownicy tureccy przyjeżdżają do Marsylii, a potem jeżdżą po Wspólnocie, to prawdziwe zagrożenie. Niektórzy tego nie widzą, co grozi wręcz katastrofą. Dodam jeszcze jedno. Niezależnie od wyniku najbliższych wyborów we Francji, wewnętrzne przepisy o 35 godzinnym tygodniu pracy ulegną zmianie.

Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, poseł do Parlamentu Europejskiego, Komisja Zatrudnienia i Spraw Socjalnych. – Przepisy związane z transportem są złe. Warto zadać pytanie: czy jeżeli przewoźnik płaci kierowcom więcej niż wynosi przeciętna płaca w Polsce, choć mniej niż płaca minimalna we Francji czy Niemczech, mamy do czynienia z socjalnym dumpingiem? Istnieje nieuczciwa konkurencja w tej branży, ale za dużo jest emocji a za mało konkretów.

Paweł Trębicki, przewodniczący Rady TLP, Grupa Raben. – Przedstawię sytuację z punktu widzenia przewoźnika, przy czym warto pamiętać, że zwykle większe podmioty lepiej sobie radzą z piętrzącymi trudnościami. Jeśli w każdym kraju będą różne regulacje, to najbardziej na tym zyskają firmy doradcze. Co niepokojące, wiele małych przedsiębiorstw, przy braku znajomości języków obcych podpisuje dokumenty bez poznania ich treści. Ryzykują. Przewoźnicy zmagają się już teraz z ogromem pracy administracyjnej. Poza tym istnieje permanentna niepewność co do zmian prawnych. Kolejna kwestia – jak wytłumaczyć kierowcy jadącemu na Wschód, że za transport tam zarobi przykładowo dwa razy mniej niż ten wiozący towar do Niemiec, bo inne są przepisy? A dodatkowo inaczej wyglądają warunki pracy, na przykład stan dróg…

Dr Ewa Pogórska-Rakiel, Komisja Krajowa NSZZ Solidarność. – Dyrektywa o pracownikach delegowanych obejmie również transport drogowy, nie ma się co łudzić. Więcej będziemy wiedzieć na ten temat w czerwcu. Dodam jeszcze, że firmy powinny informować pracowników o warunkach pracy zagranicą.

M. Wroński. – Rejestrowanie pracownika w systemach w Austrii czy Francji zajmuje nawet 30 minut i to wykwalifikowanym osobom, co destabilizuje działania firm transportowych. Będzie rosła szara strefa, szczególnie w Europie Wschodniej, gdzie na pewno znajdą sposoby na obejście przepisów, podobnie jak to czynią z tachografami. Duże firmy międzynarodowe dadzą radę, mniejsze nie. Może dojść do sytuacji, że polskie przedsiębiorstwo transportuje towar do granicy niemieckiej, przepinana jest naczepa, niemiecki przewoźnik jedzie do granicy z Francją, przepina naczepę, itd. Jednak ile to będzie kosztować? I jeszcze jedno. Nawet Estonia czyni próby z autami autonomicznymi. A Polska? Nikt nie chce rozmawiać ani o aspektach prawnych ani też sposobie wprowadzenia tych pojazdów. Tymczasem kierowców nadal brak…

Fot. Fotolia

Poleć ten artykuł:

Polecamy