Niezbędne wyposażenie

Niezbędne wyposażenie

Na naszych łamach publikujemy testy samochodów mające rozmaite wyposażenie. W wielu autach jest ono podobne do siebie, tylko w innym miejscu samochodu umiejscowione, inaczej nazwane. Postanowiliśmy wybrać kilka elementów naszym zdaniem bardzo pomocnych w codziennej eksploatacji...

Niedawno ocenialiśmy poszczególne elementy wyposażenia pod względem ich przydatności dla kierowcy firmowego. Tym razem więcej szczegółów tylko o tych najlepszych, które sprawiają, że eksploatacja pojazdu jest znacznie łatwiejsza i bardziej komfortowa. Nie zamierzamy opisywać zalet klimatyzacji, radia czy komputera pokładowego, bo w bardzo wielu firmach stanowią one oczywistą oczywistość. Stawiamy na rozwiązania praktyczne a nie wizualne typu skórzana tapicerka. Za część z nich przedsiębiorcy muszą dopłacić, niektóre stanowią standard często wybieranych wersji.

Auto hold

Nazwę zaczerpnęliśmy z modeli Grupy Volkswagena. System jeszcze bardziej ułatwia i tak już proste poruszanie się z automatyczną skrzynią biegów, ale i chętnie skorzystają z niego posiadacze „manuali”. Pojazd musi posiadać ESP (co obecnie jest obligatoryjne dla nowych samochodów) i elektromechaniczny hamulec postojowy. Dzięki niemu kierowca stając na skrzyżowaniu nie musi przesuwać automatycznej przekładni na P (Postój), by nie trzymać nogą hamulca. Hamulce uruchamiają się samodzielnie, pojazd „grzecznie stoi” i czeka aż jego użytkownik znów włączy D (wciśnie sprzęgło przy skrzyni manualnej), ruszając z miejsca. Testując ostatnio auta z tym wyposażeniem doszliśmy do wniosku, że to teoretycznie niewielkie uproszczenie zdecydowanie poprawi komfort podróży miejskich. Zachęcamy więc menedżerów floty, by zamawiając pojazdy, głównie dla grupy menedżerów i prezesów (choć w sumie dlaczego handlowcom żałować?!) zapytali czy pojazd ma to świetne rozwiązanie.

Hill holder

To również obiegowa nazwa systemu – podobnego zresztą do Auto hold, tyle że wspomagającego ruszanie pod górę. Jeśli pojazd jest na wzniesieniu, mając załączoną elektroniczną pomoc kierowca nie musi się obawiać, że nie zdąży zgrać zmianę hamulec-sprzęgło-gaz i ruszając zjedzie nieoczekiwanie w dół trafiając w przód samochodu będącego za nim. Komfortowe startowanie pod górkę minimalizuje ryzyko stłuczki, szczególnie w trudnych warunkach drogowych. Warto o niego zapytać nawet kupując auto dostawcze. Mając Auto hold nie trzeba kupować Hill holder.

System montowania fotelików dziecięcych

System ISOFIX jest od wielu lat obowiązkowym wyposażeniem w nowo produkowanych samochodach. Część kierowców ma możliwość korzystania z pojazdów służbowych w celach prywatnych, więc raczej nikt nie narzeka na łatwiejszą możliwość montowania fotelików. Skąd obecność systemu w tym artykule? Z niedoskonałości produkcyjnych… Przed wyborem auta służbowego rozsądny rodzic powinien sprawdzić dojście do metalowych prętów systemu ISOFIX – w niektórzy konstruktorzy pojazdów mocno utrudnili tę czynność – nierzadko trzeba się mocno namęczyć lub wręcz zniszczyć tapicerkę, by dziecko bezpiecznie podróżowało. Często, choć nie zawsze, lekarstwo na to mogą stanowić plastikowe „przejściówki”. Kolejna kwestia to zagłówki: dla bezpiecznego montażu dużych fotelików zagłówki należy wymontować. W wielu autach to bardzo prosta sprawa, są marki mocno utrudniające tą czynność, a także modele, w których to wręcz niemożliwe (np. Volvo XC90).

Head-up Display

Pisaliśmy o tym systemie niejednokrotnie i zawsze nie możemy się go nachwalić. Mamy nadzieję, że za kilka lat będzie standardem w każdym (nie tylko flotowym) aucie. Head-up Display to wysuwany przezroczysty panel wchodzący na szybę, dzięki któremu nie odrywając wzroku od kierunku jazdy sprawdzimy prędkość, wskazania fabrycznie montowanej nawigacji, jaka prędkość aktualnie obowiązuje na pokonywanym odcinku (jeśli mamy dodatkowo system do wykrywania znaków drogowych). Zazwyczaj można regulować jak wysoko wysunie się nasz „telewizor”, czy też wyskalować położenie informacji, by je dopasować do wzrostu użytkownika samochodu. Co ciekawe, już wiele lat wcześniej zalety systemu poznali piloci myśliwców. Ceny za dopłatę nie są aż tak olbrzymie – na przykład do nowego Volkswagena Tiguana trzeba dopłacić 2280 zł, a w Peugeot 508 w pakiecie z nawigacją nawet 1600 zł (wersja wyposażenia Allure). Dla firmy ceniącej bezpieczeństwo kierowców to nie będą stracone pieniądze.

Tempomat

Pozwala utrzymywać kierowcy stałą prędkość. Na początek warto obalić pewien mit. Nie zawsze tempomat przyczyni się do poprawienia wyników spalania, szczególnie jeśli kierowca jeździ drogami obfitującymi w zjazdy i podjazdy. Różnice jeśli chodzi o osiągi mistrzów ekojazdy a pomoc systemu nie powinny być jednak znaczące. Za to pomoże on w bezpiecznej jeździe i zminimalizowaniu ryzyka mandatu. Wystarczy stosować go przejeżdżając przez wsie, miasta, miasteczka z ustawioną prędkością 50 km/h. Użytkownik odruchowo nie przyspieszy (a zdarza się to przecież często, szczególnie widząc pustą drogę), tylko spokojnie przejedzie przez obszar zabudowany. Naturalnie trzeba uczulić niedoświadczonego kierowcę, by pomocnika używał z rozsądkiem – przecież także na terenach miejskich nie brakuje ograniczeń prędkości.

Tempomat będzie przydatny także na autostradzie, szczególnie jego aktywna wersja systemu wspierająca zmęczonego kierowcę. Ustawiamy urządzenie na utrzymywanie na przykład 140 km/h. Jeśli przed nami jest pojazd, który jedzie wolniej niż 140 km/h, nasze auto samo zwolni do prędkości pozwalającej zachować bezpieczną odległość do innego środka lokomocji. Gdy zaś „zniknie” on z pola widzenia radaru, samochód samodzielnie znów osiągnie zadaną szybkość. Tego typu rozwiązanie posiadają modele dedykowane kadrze menedżerskiej i nawet jeśli trzeba za nie dopłacić a pracownik sporo czasu spędza w podróżach na czterech kołach – warto to uczynić.

Aktywny tempomat stanowi zresztą krok do autonomicznych pojazdów, bowiem w zaawansowanej wersji pojazd będzie potrafił zredukować prędkość do zera i ruszyć za samochodem sprzed świateł. W Mercedesie klasie E przez minutę można go stosować nie tylko bez naciskania gazu i hamulca, ale nawet trzymania rąk na kierownicy. Warto śledzić kolejne wprowadzane rozwiązania. Naszym zdaniem każde wspierające bezpieczeństwo kierowcy powinno być w orbicie zainteresowań dbającego o pracowników przedsiębiorstwa.

Panel sterowania na kierownicy

Część naszych dziennikarzy wręcz nie wyobraża sobie, jak można było się cieszyć z jazdy bez obsługi funkcji samochodu z kierownicy. Testując pojazdy mamy oczywiście utrudnione zadanie, bowiem nie ma w tym względzie standaryzacji jeśli chodzi o rozmieszczenie przycisków związanych z radiem, komputerem pokładowym i co szczególnie istotne – telefonem. Z drugiej strony na szczęście niewiele koncernów wpada na kosmiczne pomysły typu klakson na kierunkowskazie. Obsługa funkcji pojazdu na kierownicy zdecydowanie wspiera bezpieczeństwo na drodze (kierowca nie musi odrywać wzroku od jazdy by coś zmienić ani nawet zdejmować rąk z „kółka”) a zarazem czyni pokonywanie trasy bardziej komfortowym. Naturalnie menedżer floty przed zakupem powinien sprawdzić, czy projektant nie przesadził w drugą stronę – zbyt duża liczba możliwości oraz przycisków także rozprasza. Takie sytuacje jednak również nie zdarzają się za często.

Bezkluczykowe otwieranie drzwi

Teoretycznie zbędny gadżet, tak twierdził również jeden z przedsiębiorców, z którym rozmawialiśmy na temat wyposażenia w samochodzie. Zmienił zdanie, gdy na trzy dni otrzymał w użytkowanie samochód właśnie z opcją otwierania drzwi a nawet bagażnika bez wyciągania kluczyka z kieszeni. To osoba często jeżdżąca po sklepach, mająca coś w ręce w drodze do i samochodu. Tzw. „keyless” rozwiązuje problem z szukaniem/wyciągnięciem kluczyka. Szukając informacji w internecie, można wysnuć wniosek, że system ma jedną poważną wadę, niepotwierdzoną jednak statystykami. Dla wprawnego złodzieja kradzież pojazdu wyposażonego w bezkluczykowe otwieranie drzwi jest ponoć bardzo proste. Z drugiej strony, jeśli włamywacz chce się dostać do pojazdu, prawie żadne zabezpieczenie nie pomoże.

Czujniki cofania, kamera cofania

Menedżer parku maszyn nierzadko staje przed dylematem: dopłacić za czujniki parkowania, czy też ryzykować ewentualność częstszych szkód parkingowych. Zakup tego akcesorium determinuje poniekąd charakterystyka floty i kierowców, choć my i tak jesteśmy jego zwolennikami, bowiem komfort jazdy z elektronicznym pomocnikiem znacznie wzrasta. Inwestycja ma szczególnie racje bytu jeśli użytkownicy aut nie posiadają dużego doświadczenia w prowadzeniu środków lokomocji, pojazdy są w wersjach kombi, korzystamy z dostawczaków, wiele jazd prowadzonych jest w mieście. W zależności od klasy środka lokomocji wybierane są czujniki parkowania tylko z tyłu, również z przodu lub kamera cofania. Przed zakupem warto zwrócić uwagę czy istnieje możliwość wyłączenia „pikaczy” oraz sprawdzić ich działanie w praktyce. Dobry negocjator może załatwić to udogodnienie w samochodach służbowych za darmo lub za bardzo niewielką dopłatą, w droższych środkach lokomocji stanowi standard.

Miejsce na kubek

Na szczęście stanowią one standard niemal w każdym nowym samochodzie. Jednak ich umiejscowienie i wielkość pozostawiają nierzadko sporo do życzenia. Warto więc sprawdzić, czy napój nie będzie nam przeszkadzał w zmianie biegów, otwór nie będzie za płytki (kubek wtedy łatwo ulega przewróceniu) lub ma odpowiednią średnicę.

Poleć ten artykuł:

Polecamy