40 000 zł x 360 000 kolizji

40 000 zł x 360 000 kolizji

Średni całkowity koszt kolizji drogowej szacowany jest na 40 000 zł. Część z tej kwoty w sposób bezpośredni lub pośredni dotyczy również przedsiębiorstwa. Niech każdy policzy liczbę zdarzeń drogowych z udziałem swoich kierowców firmowych i zastanowi się, czy to poważny problem...

Opublikowany przez Sekretariat Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego raport dotyczący wydatków związanymi z wypadkami i kolizjami drogowymi nie pozostawia złudzeń. Łączny koszt wypadków drogowych rośnie i wynosi już ponad 49 mld zł rocznie. To 2,1 procent PKB. Konsekwencje pieniężne ponosimy wszyscy, poprzez podatki finansując administrację państwową i służby (policja, straż pożarna, pogotowie ratunkowe, itp.), ochronę zdrowia i ratownictwo medyczne czy wreszcie wyższe składki ubezpieczeniowe, z których finansowane są świadczenia. Te zaś – na skutek zmian prawnych i wyższej świadomości ubezpieczonych – stale rosną.

Wielkie kwoty

Do tego trzeba jeszcze dodać inne różnorodne korzyści, które zostają utracone. Eksperci Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, od dawna zajmujący się wyliczaniem kosztów wypadków drogowych w polskich warunkach, szacują obecnie koszt osoby zabitej lub ciężko rannej w wypadku na ok. 2 mln. zł. Ale zwykła kolizja to strata rzędu 40 000 zł co przy 360 000 kolizji rocznie daje kwotę astronomiczną.

Analiza podziału kosztów pokazuje, że jedną z grup najdotkliwiej odczuwających ekonomiczne skutki wypadków drogowych są pracodawcy, którzy udostępniają narzędzie pracy w postaci samochodu służbowego. Nieprzypadkowo, pięć województw generujących połowę wszystkich wydatków to najbardziej rozwinięte, uprzemysłowione regiony Polski. Przedsiębiorstwa ponoszą konsekwencje zarówno bardziej anonimowo w skali makroekonomicznej (strata dla całej gospodarki), ale i indywidualnie borykając się z takimi zjawiskami jak długie nieobecności pracownika, wyższe koszty utrzymania floty, konieczność poświęcania czasu na naprawy pokolizyjne i dużo innych.

Kilkadziesiąt procent oszczędności

Jednocześnie firmy mają do dyspozycji szereg sposobów, aby to zagrożenie niwelować i w ten sposób ograniczać negatywne skutki finansowe. Należy zacząć od tego, że bezpieczeństwo pracowników prowadzących samochód służbowy nie jest jakąś szczególną dobrą wolą pracodawcy ani przejawem jego społecznej odpowiedzialności. To wymóg prawny zawarty w Kodeksie Pracy, którego art. 224 par 1 stanowi, że „Pracodawca prowadzący działalność, która stwarza możliwość wystąpienia nagłego niebezpieczeństwa dla zdrowia lub życia pracowników, ma obowiązek podejmować działania zapobiegające takiemu niebezpieczeństwu”. Już od 2004 roku pracodawcy muszą określać także ryzyko na określonym stanowisku pracy. Zatem niewywiązanie się z tych nakazów może skutkować odpowiedzialnością prawną przedsiębiorcy.

Zachętą do podnoszenia standardów nie jest jednak wyłącznie wymóg ustawowy i dbałość o pracownika. Z punktu widzenia pracodawcy, to również bardzo wymierny i możliwy do wyliczenia efekt finansowy. Składa się na niego niższa składka ubezpieczeniowa, będąca skutkiem mniejszej liczby wypadków, a przede wszystkim kolizji. Mogą to być oszczędności rzędu kilkudziesięciu procent.

Chwalisz się? To obciach!

To również ogromna oszczędność wynikająca z mniejszej sumy absencji chorobowych (powypadkowych) pracowników, nie wspominając już o skrajnych przypadkach jak długotrwałe leczenie i rehabilitacja. Ale również drobne kolizje drogowe, tzw. szkody parkingowe są na tyle absorbujące czas pracownika, że mogą być problemem dla pracodawcy. Użytkownik samochodu przesiadujący w warsztacie, zajmujący się wypełnianiem dokumentów itd., oderwany zostaje od swoich obowiązków. Nie ma szans odwiedzenia klientów, jest zmuszony przełożyć spotkania/interwencje serwisowe, czyli jego efektywność najzwyczajniej spada. A płaci za to oczywiście pracodawca – przy licznych flotach straty są olbrzymie.

Niezwykle istotne jest wdrożenie i pielęgnowanie w firmie kultury bezpieczeństwa jazdy – od wewnętrznych regulaminów poczynając, na nieformalnych rozmowach kończąc. Dzięki temu w firmie utrwala się zwyczajna moda na bezpieczeństwo, gdzie zwykłym „obciachem” jest wychwalanie się o wyczynach drogowych lub rywalizacja o jak najszybsze pokonanie trasy. Tego typu przechwałki zostają zastępowane rywalizacją pozytywną, np. na jak najniższe zużycie paliwa, gdyż jak powszechnie wiadomo jazda bezpieczna i ekologiczna idą w parze. Znane są przypadki dużych flot, w których dzięki programowi bezpiecznej floty udało się zmniejszyć zużycie paliwa o około 5 procent.

Niektórzy pracodawcy zapominają także o wizerunkowym aspekcie bezpieczeństwa na drodze. Oznakowany samochód danej firmy jest jego wizytówką. Jak ocenimy firmę, której pojazd będzie jechał niebezpiecznie, wymuszając pierwszeństwo i przekraczając znacząco prędkość? Brak kultury na drodze i stwarzanie niebezpieczeństwa rujnują wizerunek przedsiębiorstwu inwestującemu latami w dobre postrzeganie swojej marki. Należy te fakty uświadamiać pracownikom, czyniąc ich współodpowiedzialnymi za dobry wizerunek swojego pracodawcy i swoistymi ambasadorami bezpieczeństwa oraz kultury na drodze.

Zapraszamy na łamy FAB-a

Zapraszamy na łamy FlotyAutoBiznes firmy chcące zaprezentować swoje programy bezpieczeństwa floty i pochwalić się wszelkimi działaniami zmierzającymi w celu zminimalizowania liczby zdarzeń drogowych z udziałem ich kierowców. W przeszłości publikowaliśmy już teksty dotyczące między innymi Carlsberga, Wedla, czy Kompanii Piwowarskiej. Zamieszczenie artykułu nie jest związane z żadnymi kosztami, bowiem redakcji zależy na propagowaniu pozytywnych zachowań poprawiających bezpieczeństwo drogowe.

FAB członkiem PBD

Członkiem Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego jest również FlotaAutoBiznes. Redakcja uczestniczy również w programie „Karty Ratunkowe”, które można również otrzymać na eventach przez nas organizowanych. Po szczegółowe informacje o nich odsyłamy na stronę internetową www.fab.com.pl.

PBD

Stowarzyszenie Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego (Partnerstwo) działa na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego i zmniejszenia liczby ofiar wypadków drogowych w Polsce. Jest niezależną instytucją skupiającą przedstawicieli trzech sektorów życia publicznego: biznesu, rządu i organizacji pozarządowych. Członkowie Partnerstwa chcą wspólnie pracować i przyczyniać się do zmniejszania liczby zabitych i rannych na polskich drogach. Partnerstwo jest członkiem Global Road Safety Partnership (GRSP) w Genewie, międzynarodowej organizacji pracującej na rzecz trwałego ograniczenia liczby wypadków drogowych w krajach przechodzących proces transformacji.

Statystyki wypadków za rok 2014 (za www.policja.gov.pl)

* Zdarzenia drogowe w 2014 roku.

– 34 970 wypadków, w których zginęły 3 202 osoby, a 42 545 zostało

rannych. Zgłoszono Policji 348 028 kolizji.

W porównaniu z rokiem ubiegłych jest to:

– 2,4 procent mniej wypadków

– 155 osób (6,6 procent) mniej straciło życie

– 1514 osób (3,4 procent) mniej zostało rannych o 1514

– 7915 (2,2 procent) mniej zgłoszono kolizji.

* W czterech województwach zanotowano wzrost liczby wypadków: małopolskim (aż o 4,6 procent), łódzkim, pomorskim, warmińsko-mazurskim. Największy spadek dotyczy kujawsko-pomorskiego (11,7 procent) i wielkopolskiego (9,2 procent). Z kolei w dolnośląskim (aż o 8,5 procent), małopolskim, opolskim i pomorskim wzrosła liczba zabitych. Największy spadek w lubelskim – aż o 22 procent.

* Coraz gęstsza sieć autostrad to i więcej wypadków. Na tego rodzaju drogi wydarzyło się 351 tego typu zdarzeń (289 wypadków w 2013), w których zginęło 58 osób (2013 rok – 40 osób). Znacznie wzrosła też liczba wypadków i ofiar na drogach powiatowych i gminnych a spadła na wojewódzkich i krajowych.

* Do największej liczby wypadków doszło w lipcu 3353, niewiele mniej było we wrześniu, czerwcu, sierpniu i grudniu. Najmniej w lutym (2163) i styczniu. Niestety, w aż pięciu miesiącach liczba wypadków w 2014 roku względem 2013 roku wzrosła. Najwięcej osób zginęło w wypadkach drogowych w… październiku (323) i grudniu (320). Najmniej w lutym (210), styczniu i marcu.

* Tradycyjnie do największej liczby wypadków dochodzi w piątki (5792) a do najmniejszej w niedziele (4082). Pod względem liczby ofiar szczególnie niebezpiecznie jest w soboty (515), piątki i… niedziele, statystycznie mało osób traci życie w czwartki (394).

* Jeśli ktoś jedzie między godziną 16 a 16.59 to istnieje największe prawdopodobieństwo, że będzie uczestniczył w wypadku (2963 w 2014 roku). Zresztą w przedziale godzin 14-19 dochodzi do prawie 38 procent wszystkich wypadków). Zatem najbezpieczniej jeździć między północą a 5 rano. Z kolei najwięcej osób ponosi śmierć w wypadkach drogowych między godziną 16 a 21.

* Główna przyczyna wypadków to oczywiście niedostosowanie prędkości do warunków jazdy, nie udzielenie pierwszeństwa przejazdu, nieprawidłowe zachowanie wobec pieszego, niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami.

* Najwięcej wypadków ze skutkiem śmiertelnym, bo 1977 (66,9%) spowodowali kierujący pojazdami. Najczęstsze przyczyny tych wypadków to:

– niedostosowanie prędkości do warunków ruchu – 749 wypadków, 855 zabitych,

– nie ustąpienie pierwszeństwa przejazdu – 302 wypadki, 323 zabite,

– nieprawidłowe zachowanie wobec pieszego – 251 wypadków, 257 zabitych,

– nieprawidłowe wyprzedzanie – 197 wypadków, 227 zabitych.

* 869 ofiar wypadków to kierujący autami osobowymi (oprócz nich śmierć poniosło 477 pasażerów). Jeszcze więc (1169) stanowią piesi, 286 rowerzyści, 230 motocykliści, 70 kierowcy aut ciężarowych.

Wnioski? Pozostawiamy Czytelnikom. Sugerujemy tylko zwrócić uwagę, że poprawa względem 2013 roku jest niewielka, a drogi i samochody mamy coraz lepszej jakości (inna sprawa, że aut przybywa). Choć to dane ogólne, już po tych statystykach widać jak wiele pracy jeszcze nas czeka, by ludzi ginęło coraz mniej.

fo.t Panthermedia

 

Poleć ten artykuł:

Polecamy